Frankenstein z Ząbkowic Śląskich
28-10-2011
Zlepiony z fragmentów ciał zmarłych bohater kina grozy początek swojej historii ma w... Ząbkowicach Śląskich. To tylko jedna z sensacyjnych, ale wciąż szerzej nieznanych historii, którą skrywa Dolny Śląsk.
Niezwykłość monstrum i fascynacja jaką wzbudza (także współcześnie!) sprawiła, że o jego twórcy nikt już nie pamięta. Tymczasem to właśnie historia, jaka wiąże się z potworem jest najbardziej intrygująca.
Wiek XVI nie był szczęśliwy dla mieszkańców Ząbkowic. Panowała wówczas epidemia dżumy. Choroba pochłonęła setki ofiar, praktycznie wyludniając okolice miasta. Do rozwoju epidemii przyczynili się zresztą miejscowi grabarze. Produkowali proszek ze zwłok zmarłych, a następnie rozsiewali po okolicy. W ten sposób zarażali się kolejni mieszkańcy, a grabarze mieli mnóstwo pracy i, rzecz jasna, pieniędzy.
Historia pewnie nie wyszłaby na światło dzienne, gdyby nie długi język pomocnika jednego z grabarzy. Zbrodniarze stanęli przed sądem, a ich działalność zapisała się na kartach literatury, a współcześnie także popkultury. Pierwsze wzmianki na temat przerażającego procederu ząbkowickich „łowców skór” pojawiły się na początku XVII wieku w jednej z augsburskich gazet. Wspomnienie miasta Frankenstein okazało się kluczowe dla historii legendarnego potwora. Potwór zawdzięcza swoje imię właśnie ząbkowickim grabarzom!
XIX-wieczna powieść Marii Shelley stała się bestsellerem. Kilkakrotnie w różnych aranżacjach trafiała na deski teatru. Postać potwora budzonego do życia elektrowstrząsami jest również ikoną kina, a Boris Karloff, pierwszy odtwórca tej roli, od osiemdziesięciu lat jest „oficjalną” twarzą monstrum.
Historia potwora wciąż jest obecna w życiu Ząbkowic, a także całego Dolnego Śląska. W listopadzie br. artyści wrocławskiego teatru Capitol pokażą swoją interpretację dzieła Mary Shelley. Miłośnicy historii przerażającego potwora będą mieli okazję zobaczyć ją w nowatorskiej konwencji musicalu.
Źródło: Znanenieznane.pl
Wpisz komentarz
Zamknij to okno