WITAJCIE KU NAM W ZAKOPANEM
A po co wy turysty, chodzicie w te góry, w ogóle? Przecie wszyćko piknie widać z dołu. Mordować się nie trzeba, a i moc atrakcji większa, rozejrzyjta się ino w koło – radzą górale. I jest to jakaś propozycja.
Zejdźmy zatem bez żalu z mocno zatłoczonych górskich ścieżek i zapuśćmy się w doliny, by zwiedzać zabytkowe obiekty i tropić legendy miasta oraz okolic. Przez lata Zakopane zmieniało wielokrotnie swój charakter, od leniwej wioski góralskiej i centrum wydobycia rudy żelaza, aż po uzdrowisko dla chorych na gruźlicę, letnisko dla mieszczan i inteligencji, by w końcu aspirować do nowoczesnego kurortu. Warto rozpocząć spacer od odkrywania jak bardzo miasto ulegało przeobrażaniu i co uchowało się w nim jeszcze z dawnych dni.
W stronę Krupówek
Droga grzeszników
Targowisko próżności
Aktualnie Krupówki koncentrują się przede wszystkim na obsłudze ruchu turystycznego oferując całe "dobrodziejstwo" popularnego kurortu w połączeniu z szalonym lunaparkiem. Sklepy, restauracje, butiki, punkty usługowe, uliczni sprzedawcy, grajkowie, artyści i naciągacze oraz plastikowa oprawa krzycząca mocnymi kolorami, to najczęstszy widok jaki zostaje w pamięci. Sam deptak stał się targowiskiem próżności, gdzie przechadzają się ramię w ramię najnowsza moda oraz lans. Nierzadko można zobaczyć człowieka w nowiutkim kombinezonie narciarskim i butach za grube tysiące złotych, niosącego na ramieniu narty albo "super" wspinacza z fabrycznie nowymi rakami i czekanem. Cóż, że w górach nie ma śniegu, trzeba się przecież pokazać! To właśnie z takich przyjezdnych żartował wesołek Józef Krzeptowski, jeden z najsłynniejszych przewodników i ratowników tatrzańskich, pokazując im szczyt Gerlacha z Gubałówki. Na uwagę młodszego przewodnika, że tego szczytu nijak nie może być stąd widać, odpowiedział - „Cichoj, głuptoku, panowie płacom dobre dutki, to musom Gerlachu widzieć”. Krupówki to głośna i hałaśliwa ulica bawiąca się do późnych godzin nocnych. Rozkrzyczany tłum oraz konkurencja wypłoszyły z niej przedstawicieli lokalnego folkloru. Nie spotkamy już poczciwych babinek handlujących samodzielnie zrobionymi oscypkami, ani nieco szalonego rzeźbiarza, który jeszcze przed kilkunastoma laty w największe mrozy bez rękawiczek wycinał świątki i mówił do siebie. Taką rzeźbę można było kupić wtedy za parę złotych, za paczkę papierosów lub coś do jedzenia. Ostał się tylko pchli targ na Placu Niepodległości, gdzie można nabyć trochę osobliwych pamiątek, wychodzących poza standardową drewnianą ciupagę z niedbale odlanymi parzenicami. Nawet najbardziej znany w mieście miś, który od 1957 r. stał przez 30 lat na skrzyżowaniu Krupówek i ul. J. Piłsudskiego, stracił ostatnio swoją formę na rzecz wielu spragnionych zysku imitatorów. Pan Czesław Gąsienica, syn najstarszego niedźwiedzia, pozującego do zdjęć z Giewontem w tle, przejął rodzinny interes ale teraz kostium z owczej skóry umocowany jest na drutach, a on sam nie chodzi już w nim, lecz fotografuje turystów jedynie z kukłą misia i psem.
Coś na ząb
Dobrze zjeść za to można wszędzie, bowiem lokale konkurują ze sobą o klienta. Będąc w Zakopanem koniecznie należy skosztować dań regionalnych, które choć proste i mało wykwintne są bardzo smaczne i obficie podawane. I tak góralskie pierogi z grubymi skwarkami, pieczony oscypek z żurawiną, kwaśnica na żeberkach, moskole, kluski hałuski, prażucha z boczkiem, bundz, żentyca, pieczony udziec barani, czy pstrąg w ziołach z dodatkami na pewno poruszą niejedno podniebienie. Większość lokali aranżowana jest na stare karczmy góralskie z dużą ilością drewna i ludowym wystrojem wnętrza. Oczywiście nie może zabraknąć kapeli góralskiej, która przygrywa i śpiewa do jedzenia. Najpopularniejsze z nich, to Czarny Staw znajdujący się na samym dole Krupówek vis a vis kościoła przy ul. Krupówki 2/4 oraz Stek Chałupa w środkowej części ul. Krupówki 33. Do klasyki gatunku należy zaliczyć restaurację Kolorową mieszczącą się obok wszędobylskiego McDonalda - ul. Krupówki 26 oraz kawiarnię Europejską ul. Krupówki 37, w której co prawda nie zjemy ale za to napijemy się i przednio zabawimy słuchając plotek i opowieści z gór. Obok Kolorowej pod numerem 24 znajdziemy kawiarnię Szarotka, znaną dobrze bywalcom Zakopanego jako Dziurka. Po wojnie spotykali się tu znani mieszkańcy Zakopanego w tym wielu literatów. Ale najlepsze pstrągi sa kawałek drogi stąd w słynnej Bigosówce na Głodówce. Nie tylko na pstrągi warto się tam wybrać, bo to właśnie z tego miejsca rozciąga się najpiękniejsza panorama Tatr. Do 1999 r. na hasło "słodki deser" była tylko jedna odpowiedź - kultowy zakopiański Cocktail Bar usytuowany przy Krupówkach pod nr 40, w budynku dawnego Hotelu Sport oraz Restauracji Przełęcz. Zjeść tam można było pyszne rurki z kremem, ciastka (w tym kultowe rożki orzechowe), torty, galaretki i sałatki owocowe, no i przede wszystkim lody w wielu wersjach oraz smakach, z nieśmiertelną Ambrozją na czele. Niestety lokal został sprzedany, a na miejscu jednego Cocktail Baru pojawiły się trzy, rozrzucone po różnych częściach miasta. Najbardziej widoczny znajduje się w budynku Hotelu Morskie Oko, w centralnej części Krupówek. Miłośnicy oryginalnego smaku i receptury muszą się jednak udać się wyżej, ulicą Zamojskiego, ponieważ tam właśnie ulokowali się spadkobiercy tradycji pierwszego Cocktail Baru.
Ród Witkiewiczów
Duża część malowniczych dziejów Zakopanego utrwalona jest w architekturze, bowiem to właśnie budynki stały się żywymi kartami historii, gromadząc legendy o ludziach, którzy je wznosili i o tych, którzy w nich mieszkali. Największy wpływ wywarł Stanisław Witkiewicz - malarz, architekt, pisarz i twórca unikalnego na skalę całego kraju stylu zakopiańskiego, który zaowocował przepięknymi willami i pensjonatami. Witkiewicz czerpał z ludowego budownictwa góralskiego, rozwijając elementy artystyczne i łącząc dostojność bryły ze strzelistością. Urok tych projektów doskonale wpisujących się w atmosferę i charakter miasta zjednał mu całe grono klientów oraz naśladowców, którzy w latach późniejszych nawiązywali do jego twórczości. Pierwszym budynkiem w tym stylu była Willa Koliba wybudowana w latach 1892-93 przy ul. Kościeliskiej 18. Obecnie mieści się w niej Muzeum Stylu Zakopiańskiego im. Stanisława Witkiewicza. Drugim Willa Pepita, przechrzczona później na Ładę, niestety spłonęła i nie zachowała się do naszych czasów. W myśl tych samych zasad Witkiewicz zaprojektował kameralną Kaplicę Najświętszego Serca Jezusa w Jaszczurówce, stały punkt na trasie okolicznych wędrówek. Wiele sławnych osób odwiedzających Zakopane wiązało swoje losy z zakopiańskimi willami. Willa Harenda stała się domem znanego poeta Jana Kasprowicza (dziś znajduje się w niej jego muzeum). W Lutni mieszkał i tworzył Mieczysław Karłowicz, skąd też wyruszył na swoją ostatnią narciarską wyprawę u stóp Małego Kościelca. Krzysztof Kamil Baczyński spędził ostatnie dwa lata przed wojną w Will Bajka. W innym projekcie Witkiewicza - Konstantynówce, bywali Józef Piłsudski, Witkacy, Stefan Żeromski, a Tymon Niesiołowski miał tu swoją pracownię malarską. W latach 1882-84 wybudowano Willę Modrzejów dla najsłynniejszej ówcześnie polskiej aktorki - Heleny Modrzejewskiej. W Willi Ślimak postawionej przez Jędrzeja Ślimaka, odbyły się w 1891 r. huczne chrzciny syna Stanisława Witkiewicza - małego Stanisława Ignacego, którego rodzicami chrzestnymi byli Helena Modrzejewska oraz Jan Krzeptowski Sabała, naczelny bajarza Podhala i muzykant o zbójnickim życiorysie. A skoro o Witkacym już mowa... Nie mam chyba bardziej barwnej i zwariowanej postaci związanej z Zakopanem niż ten niepokorny artysta, filozof, pisarz i wizjoner, który na stałe wpisał się w zakopiańską bohemę z przełomu wieków. Największą popularność zdobył jako portrecista, w prowadzonej przez siebie jednoosobowej firmie, z pracownią w Witkiewiczówce. Był również twórcą Teatru Formistycznego, w którym wystawiał swoje dramaty. Nawet po samobójczej śmierci stał się autorem skandalu. Okazało się, że sprowadzone i złożone na Starym Cmentarzu zwloki bynajmniej nie nalżą do poety lecz do niezidentyfikowanej młodej kobiety. Tropiąc losy tego niespokojnego ducha warto przejść się do Teatru im. St. I. Witkiewicza przy ul. Chramcówki 15, który powstał z pasji krakowskich aktorów i reżyserów, doceniających filozofię Witkacego oraz nawiązujących do dziedzictwa kulturowego jakie zaistniało w Zakopanem w pierwszych dziesięcioleciach XX w.
Na Pęksowym Brzyzku
Takich tropów, opowieści, anegdot i legend o Zakopanem i jego mieszkańcach jest mnóstwo. Nie wiadomo ile tak naprawdę potrzeba czasu, aby poznać choć część z nich. Być może nie uda nam się to nigdy. Tak jak nie wspomnieliśmy tu o wielu, wielu osobach, które stworzyły ten bajecznie kolorowy kalejdoskop ludzkich losów. Jak choćby o "Orle Tatr" - Klimku Bachledzie, najsłynniejszym przewodniku tatrzańskim, cieśli i budowniczym wielu willi zakopiańskich, czy Kubie Gąsienicy-Kloryku, pierwszym listonoszu, który nie potrafiąc czytać i pisać dostarczał listy Tytusowi Chałubińskiemu do Pięciu Stawów, idąc boso przez Zawrat. Czy też choćby o Stanisławie Marusarzu "polskim królu nart", wicemistrzu świata w skokach narciarskim z 1936 r. i kurierze Armii Krajowej, który oddał ok. 10 tys. skoków, a w powietrzu przeleciał ponad 700 km., podobno skacząc nawet z wagonika kolejki na Kasprowy Wierch. Wszystkich ich połączyła miłość do Zakopanego i wszyscy znaleźli tu swoje honorowe miejsce. Najbardziej zasłużeni leżą teraz w cichych alejkach na Pęksowym Brzysku, otoczeni nieśmiertelną chwałą, ze smrekami i wiekowymi modrzewiami nad głową, które nucą im góralskie kołysanki.
Wpisz komentarz
Zamknij to okno