Światowy poziom, najlepsze w Polsce, nowoczesne, przyciągające jak magnes, magiczne – określenia, które pojawiają się jako odzew na hasło: „Muzeum Powstania Warszawskiego”, można długo mnożyć. Postanowiliśmy sprawdzić, w czym tkwi tajemnica jego sukcesu
Tekst: Paweł Michalczyk
Pierwsze wrażenie rzeczywiście zaskakuje. Chyba niewiele osób spodziewa się, że pod surową, industrialną fasadą byłej elektrowni tramwajowej kryje się takie wnętrze. Już sama szatnia i przedsionek wprowadzają nas w stosowną atmosferę. Są właściwie częścią ekspozycji, dają przedsmak tego, co czeka nas za chwilę. Wchodzimy do środka. I czujemy, jakby czas się cofnął. Jesteśmy w samym środku okupowanej Warszawy. Lekki półmrok, z którego punktowe oświetlenie wydobywa poszczególne eksponaty, jakieś bliżej niezidentyfikowane rytmiczne dudnienie i – nagle – ogłuszający dźwięk nadlatującego bombowca i przytłaczający huk walących się murów bombardowanej Warszawy. To się nazywa wielkie wejście! Lekcja z Hitchcocka odrobiona: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie już tylko narasta.
Serce muzeum Ruszamy w niezapomnianą podróż, podczas której będziemy mogli odtworzyć poszczególne etapy powstania, jego najbardziej dramatyczne i tragiczne momenty. Na parterze przedstawiono czas okupacji i sam wybuch powstania. Możemy przez moment poczuć atmosferę okupowanej Warszawy. Dobitnie przypominają nam o tym napisy „Nur für Deutsche” i tablice ze zmienionymi nazwami ulic, oficjalne obwieszczenia okupanta wiszące na ścianach i odezwy państwa podziemnego do mieszkańców stolicy. Są ślady niemieckiego terroru – bolesne wspomnienie mordu w Palmirach, więzienia na Pawiaku, żydowskiego getta. W miejscach upamiętniających te najbardziej tragiczne momenty napisy: „Uwaga, drastyczne sceny”. Trudno pozostać obojętnym.
Odkrywam też tajemnicę tego dziwnego głuchego dudnienia! Wydobywa się z ogromnego monumentu – „serca” muzeum, bijącego dla tych, którzy walczyli w powstaniu, będącego symbolem pamięci. Warto zbliżyć do niego ucho, przyłożyć do jednej z dziur po kuli, którymi jest naszpikowany. Zamknięto tu odgłosy powstańczej Warszawy – komunikaty radiostacji „Błyskawica”, pieśni, modlitwy. To charakterystyczne dla tego miejsca. Od samego początku warto uważnie się rozglądać – zaglądać w każdą dziurę, szperać, szukać, oglądać archiwalne filmy, słuchać wspomnień powstańców. I zbierać kartki z kalendarza, które znaczą trasę zwiedzania. Skompletowanie wszystkich to dla wielu punkt honoru! A nie jest to wcale takie banalnie łatwe. Podobnie jak obejrzenie wszystkich eksponatów.
Niektóre są ukryte tak, jakbyśmy wcale nie mieli ich odnaleźć, jakby miały pozostać ukryte. – To celowy zabieg – mówi Jan Ołdakowski, dyrektor muzeum. – Chcieliśmy, żeby do muzeum było po co wracać, żeby prowokowało do szukania, dawało możliwość wciąż nowego odkrywania. I już wiem, że tak będzie. Czuję, że w trakcie jednej wizyty wszystkiego zobaczyć się nie da. Idziemy dalej.
Lot nad Warszawą Przed nami najbardziej optymistyczna, jeżeli w ogóle możemy ją tak określić, część ekspozycji. Godzina „W”, wybuch powstania. Możemy poczuć radość i nadzieję warszawskich ulic – polskie flagi na niemieckim bunkrze, powstańcze opaski, zegar ustawiony na godzinę 17.00. Trudno jednak zatrzymać się w jednym miejscu na dłużej, gdy przed nami jeszcze tyle do obejrzenia, w tym chyba te najbardziej „medialne” atrakcje: wiszące tuż nad głowami zwiedzających ogromne cielsko Liberatora, prawdziwe kino i trochę bardziej sztuczne, ale nie mniej klaustrofobiczne kanały. Wszystkiego trzeba spróbować, choć przez chwilę. Przysiąść na moment w salce kinowej, żeby obejrzeć archiwalne filmy, i przejść się kanałem (tu uwaga – dla miłośników dużych, otwartych, jasnych przestrzeni może to być bardzo traumatyczne przeżycie). Tylko Liberatora można podziwiać z zewnątrz i niejako na odległość. Muzeum zdążyło już nas na tyle rozpuścić, że czujemy mały zawód, że nie możemy wejść do środka. Jest jednak dobra wiadmość! Już niebawem się to zmieni. Wewnątrz samolotu znajdzie się kolejna salka kinowa, w której będą wyświetlane archiwalne filmy z przelotu nad zniszczoną Warszawą. Obstawiam, że wiele osób przyjdzie do muzeum ponownie tylko w tym celu, żeby sprawdzić na własnej skórze, jak to jest lecieć Liberatorem.
Odezwij się Windą wjeżdżamy na antresolę. Nastrój zmienia się diametralnie. Wprawdzie dało się go odczuć już wcześniej – wszak wędrówka kanałem nie należała do gatunku tych przyjemnych rozrywek – teraz jednak głos więźnie nam w gardle. Zaczyna się groza. Zaprezentowano tu walki w sierpniu i życie codzienne w powstańczej Warszawie. Pokazano rzeź Woli, zrzuty oraz szpital powstańczy. W kinie Palladium (kolejnym kinie w muzeum!) obejrzymy powstańcze kroniki, postrzelamy ze stena (naprawdę możemy go przeładować i nacisnąć spust), przejdziemy się też drugim kanałem, tym razem „wzbogaconym” o efekty wizualne i dźwiękowe. I znowu wcielimy się w walczącego powstańca, przedzierającego się tą często jedyną możliwą drogą komunikacji w Warszawie tego czasu.
Schody poprowadzą nas w dół, na pierwsze piętro. Kolejne miejsca pamięci, kolejne emocje. Ten fragment ekspozycji pokazuje walki we wrześniu toczące się w mieście: na Czerniakowie, Mokotowie i Żoliborzu. Przedstawiono tu upadek powstania i następujące po nim wydarzenia – kapitulację i exodus ludności stolicy. Wyróżnioną częścią jest miejsce pamięci, w którym znajdują się powstańcze mogiły. Zagłębione pod powierzchnią podłogi, przykryte szybą, usypane z piasku mogiły, z wetkniętym w nie prostym krzyżem, robią wrażenie.
Chyba jednak nie aż tak duże, jak salka, którą mógłbym nazwać swoją ulubioną, gdyby nie to że z jakiegoś niewyjaśnionego do końca powodu chciałem z niej jak najszybciej uciec. To salka z harcerską pocztą powstańczą. Zgromadzono tu listy – pisane do rodziny, do bliskich. Możemy wczytać się w to często nieczytelne pismo, odkryć niezliczone emocje, które wprost biją z tym małych kartek papieru. Możemy też wsłuchać się w głos lektora, który cichutko odczytuje niektóre z nich. Większość zaczyna się zapewnieniem: „Jesteśmy cali i zdrowi”, „Dzięki Bogu żyjemy”, lub zapytaniem: „Co u Ciebie? Czy żyjesz?”, „Proszę, odezwij się”. Przejmujące.
Wyżęci Teoretycznie zbliżam się do końca. Zastanawiam się jednak, czy wszystko widziałem. Sprawdzam – kartki z kalendarza w kompelcie, więc wydaje się, że wszędzie trafiłem. Choć niepewność pozostaje. – To typowe – mówi Jan Ołdakowski. – Wiele osób męczy to poczucie, zachodzą w głowę, czy czegoś nie przegapili, czy za tamtym załomem muru, za który nie zajrzeli, było coś jeszcze. Ale czy to właśnie nie na tym polega? – śmieje się. I nie chodzi wcale o to, że muzeum nie postarało się i nie oznaczyło kierunku zwiedzania. Strzałki informacyjne oczywiście są. Ale równie dobrze – a czasami, zwłaszcza przy kolejnych wizytach, nawet lepiej – można się bez nich obejść. Szwędać się od sali do sali, spacerować, odkrywać nowe miejsca, zrobić sobie przerwę na kawę w stylizowanej na lata międzywojenne kawiarni „Pół Czarnej”. A dzieci zostawić pod opieką w Sali Małego Powstańca – jasnej i kolorowej, gdzie nasze pociechy obejrzą teatrzyk powstańczy, wcielą się w role harcerskich listonoszy i sanitariuszek lub po prostu pobawią replikami dawnych zabawek, pograją w gry planszowe, poukładają puzzle. Wychodzę z muzeum. Staram się wyrzucić z głowy ciążący balast historii. Nie jest to łatwe. Naprawdę wielkie brawa dla twórców tego miejsca. Doskonale udało im się zagrać na emocjach moich i – jestem tego pewien – zdecydowanej większości zwiedzających. A o tym, że zrobili to z premedytacją, świadczą chociażby słowa Jana Ołdakowskiego, który określił Muzeum Powstania Warszawskiego mianem wyżymaczki emocjonalnej. I to jest chyba największa miara nowoczesności muzeum i tajemnica jego sukcesu. Nie jesteśmy w nim biernymi „oglądaczami”, ale uczestnikami wydarzeń. Doświadczamy i próbujemy wszystkiego na własnej skórze. I rzeczywiście pozostajemy wyżęci... Na szczęście na zewnątrz świeci słońce. Jest piękny letni dzień. Taki sam jak 65 lat temu i jednocześnie zupełnie inny.
::INFO
Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Grzybowska 79, 00-844 Warszawa, tel. 22 539 79 05, e-mail: kontakt@1944.pl, www.1944.pl
Muzeum Powstania Warszawskiego to nie tylko, jakkolwiek bardzo interesująca, wycieczka po powstańczej Warszawie. Odbywają się tu także spotkania, wykłady, wystawy, mają miejsce koncerty i spektakle teatralne. Każdego roku, na przełomie lipca i sierpnia, przygotowywany jest cykl imprez związanych z obchodami rocznicy wybuchu powstania. W tym roku będziemy świadkami między innymi koncertu, na którym zostaną zaprezentowane utwory z premierowej płyty „Gajcy”, wykonywane przez polskich muzyków rockowych (25 lipca, godz. 20.30, Park Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego; wstęp wolny), oraz spektaklu autorstwa Doroty Masłowskiej „Zawiadamiamy Was, że żyjemy” (1 sierpnia, godz. 24). Ponadto powstańczy rajd rowerowy, fotograficzna gra miejska, liczne spotkania oraz uroczyste apele i msze święte.
W czasie obchodów rocznicowych, to jest pomiędzy 27 lipca a 7 sierpnia, Muzeum Powstania Warszawskiego będzie czynne w godzinach 10–21. Wstęp wolny.
Od 31 lipca do 2 sierpnia, od godziny 21, na dziedzińcu Muzeum Powstania Warszawskiego będzie działało Powstańcze Kino Letnie.
Najlepsze muzeum w jakim kiedykolwiek byłam. Będąc tam przeniosłam się w ówczesne czasy. Serdecznie polecam. Myślę, że każdy miłośnik historii i naszego kraju nie będzie zawiedziony.
Najlepsze muzeum w jakim kiedykolwiek byłam. Będąc tam przeniosłam się w ówczesne czasy. Serdecznie polecam. Myślę, że każdy miłośnik historii i naszego kraju nie będzie zawiedziony.
muzeum warte odwiedzenia. Takie placówki zawsze kojarzyły się zawsze ludziom z filcowymi kapciami, zakazem biegania, głośnego mówienia, fotografowania i najlepiej oddychania. Ogólnie atmosfera...
muzeum warte odwiedzenia. Takie placówki zawsze kojarzyły się zawsze ludziom z filcowymi kapciami, zakazem biegania, głośnego mówienia, fotografowania i najlepiej oddychania. Ogólnie atmosfera modlitwy i umartwiania się. To muzeum jest 100% inne. Multimedialne prezentacje powalają odwiedzających. Polecam!!
Brakowało mi tylko filcowych kapci. Fakt, że w tym miejscu wykorzystuje się chyba wszystke współczesne techniki prezentacji nie zmienia dla mnie tego, że wszystko jest sztuczne. Czuje się, że...
Brakowało mi tylko filcowych kapci. Fakt, że w tym miejscu wykorzystuje się chyba wszystke współczesne techniki prezentacji nie zmienia dla mnie tego, że wszystko jest sztuczne. Czuje się, że jest to muzeum.
Pamiętam, że w latach 80-tych w jednej z nieczynnych fabryk zorganizowano "muzeum powstania". Różniło się tym, że tam było pełno gruzu, który osadzał kurz na butach. Ekspozycja osadzona w takim otoczeniu robiła znacznie większe wrażenie. Rozpadające się budynki i gruzy są właściwszym tłem dla wystawy niż pięknie odrestaurowany budynek.
Zgadzam się z moimi poprzednikami. Miejsce niesamowite. Najciekawsze muzeum w jakim dotychczas byłam. Atmosfera jaka utworzona jest przez ekspozycję robi piorunujące wrażenie, każdy kto ma...
Zgadzam się z moimi poprzednikami. Miejsce niesamowite. Najciekawsze muzeum w jakim dotychczas byłam. Atmosfera jaka utworzona jest przez ekspozycję robi piorunujące wrażenie, każdy kto ma okazję, powinien to miejsce odwiedzić.
Zdecydowanie polecam muzeum PW. Taka wycieczka to silny ładunek emocjonalny. Zgromadzone eksponaty i prezentacje robią ogromne wrażenie i skłaniają do refleksji.
Zdecydowanie polecam muzeum PW. Taka wycieczka to silny ładunek emocjonalny. Zgromadzone eksponaty i prezentacje robią ogromne wrażenie i skłaniają do refleksji.
Zadaniem uczestników będzie wykonanie techniką rysunku pejzażu wsi, czyli wybranego fragmentu ekspozycji lub pojedynczego elementu natury ze zwróceniem uwagi na detale. Konkurs rozpocznie się o...
Zadaniem uczestników będzie wykonanie techniką rysunku pejzażu wsi, czyli wybranego fragmentu ekspozycji lub pojedynczego elementu natury ze zwróceniem uwagi na detale. Konkurs rozpocznie się o godzinie 900. Na wykonanie pracy uczestnicy będą mieli 120 minut. Rozstrzygnięcie nastąpi około godziny 1400. Środki plastyczne niezbędne do wykonania pracy zapewni Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Polecam muzem, warto obejrzeć, jak ktoś planuje jakiś wyjazd na wakacje to czemu nie tam. Miasta takie same jak wszystkie inne tylko że tu jeszcze jest dobre muzeum. Warto zobaczyc. Jak ktoś...
Polecam muzem, warto obejrzeć, jak ktoś planuje jakiś wyjazd na wakacje to czemu nie tam. Miasta takie same jak wszystkie inne tylko że tu jeszcze jest dobre muzeum. Warto zobaczyc. Jak ktoś lubi muzea to te powinno być na pierwszym miejscu. No chyba że ktoś nie lubi... ale polecam:D i czym prędczej bym lepiej;) A poza tym to fajne miejsce.
Muzeum z prawdziwego zdarzenia - tętniące życiem, interesujące, można chodzić godzinami, czuć powstańczą atmosferę i nie nudzić się ani przez chwilę. Stale dodawane są nowe eksponaty....
Muzeum z prawdziwego zdarzenia - tętniące życiem, interesujące, można chodzić godzinami, czuć powstańczą atmosferę i nie nudzić się ani przez chwilę. Stale dodawane są nowe eksponaty. Niesamowite wrażenia odbiera się w czasie przejścia kanałami po ciemku! Warto zamówić sobie przewodnika - zwiedzanie staje się wielką przygodą, gdyż wszyscy są świetnie przygotowani i opowiadają o powstaniu z wielką pasją i zaangażowaniem.
Kto jeszcze w tym muzeum nie był niech jak najszybciej się pakuje i jedzie do Warszawy!!! Dużo ciekawych multimedialnych prezentacji, oryginalnych eksponatów z tamtych czasów, wszystkiego można...
Kto jeszcze w tym muzeum nie był niech jak najszybciej się pakuje i jedzie do Warszawy!!! Dużo ciekawych multimedialnych prezentacji, oryginalnych eksponatów z tamtych czasów, wszystkiego można dotknąć, dokładnie zobaczyć i posłuchać. Żeby wszystko zobaczyć trzeba poświęcić sporo czasu ale naprawdę warto!!!
Wpisz komentarz
Zamknij to okno