Rowerowa wycieczka po Suwalszczyźnie
Autorzy naszych artykułów przemierzyli wzdłuż i w szerz całą Polskę. Zachęcamy do zapoznania się z ich relacjami, obejrzenia bogatej galerii zdjęć. Być może któryś artykuł zainspiruje was do zorganizowania własnej wyprawy i podzielenia się wrażeniami. Wiosna coraz bliżej, a to idealny czas na podejmowanie kolejnych podróżniczych wyzwań.
Tekst: Sylwia Jach-Binkowska
Spakowaliśmy ubrania, pieluchy, namioty, kurtki przeciwdeszczowe oraz tysiąc innych drobiazgów i wyruszyliśmy na rowerach w nieznane, na włóczęgę po ziemi suwalskiej...
Prawdziwe wyzwanie - aktywne wakacje z dziećmi (2 letnią Mileną, 4 letnią Natalią, 11 letnim Maćkiem, 12 letnim Filipem no i oczywiście ich rodzicami). Przez siedem dni non stop, na rowerach, niezależnie od warunków atmosferycznych!
Wieczorami zwyczajnie szczęśliwi i zmęczeni, odnajdywaliśmy jeszcze siły na drobne sprzeczki podczas rozkładania namiotów. Potem już tylko suwalskie noce, jeziora, kąpiele i błogi sen przerywany chrapaniem sąsiadów.
1 dzień 45 km:
Kłajpeda (Suwalski Park Krajobrazowy) – Okliny - pętla wokół Jeziora Wiżajny – Stańczyki pole namiotowe.
Nasz punkt startowy to Kłajpeda, gdzie przy pięknej pogodzie zostawiamy samochody, wskakujemy na nasze rumaki i hajda na suwalską przygodę! Uśmiechnięci, pełni wiary w nasz plan docieramy do wysuniętego na północ Polski jeziora Wiżajny. Cudowna kąpiel, słońce, widoki, pełen relaks i już życie przywołuje mnie do pionu, kiedy wyskakuję z ręcznika jak torpeda (w kostiumie kąpielowym), ratując moja córeczkę przed upadającym, ciężkim rowerem z sakwami.
Mila zasypia a my docieramy na przepyszna galaretkę, lody i kawusie do sympatycznej agroturystyki w Stańkunach. Posileni i naładowani pozytywnymi kaloriami ruszamy w kierunku noclegu do Stańczyk. Po drodze mijamy „Trójstyk”, gdzie chłopcy robią pamiątkowe zdjęcie na styku granic trzech państw: Litwy, Polski i Rosji.
Polskie pole namiotowe, nic dodać, nic ująć. Pełna natura, kąpiel w jeziorku, toaleta w krzaczkach w towarzystwie przeklinających sąsiadów i to wszystko za darmo.
Czas wakacji to czas promocji… No cóż, tutaj na polskiej ziemi, to klient ugania się za właścicielem celem uregulowania rachunku
2 dzień 23 km:
Stańczyki - Przerośl – Jezioro Boczne – Filipów – Jezioro Kamienne (Mazury Garbate)
Rankiem napadamy na miejscową gospodę, błaagaając właścicieli, aby otworzyli wrota baru wcześniej. Serwują nam wielką, wspólną jajecznicą na bekonie podaną na łonie natury z widokiem na mosty w Stańczykach. Bachorki były zachwycone a my jeszcze bardziej….. Celebrujemy święty czas kawy.
Mosty, wybudowane przez Niemców, przypominają rzymskie akwedukty. Wysmukłe filary łączą klasyczne łuki przęseł. Długość mostów wynosi 180 m. Po II wojnie światowej Rosjanie rozebrali tory i wywieźli do ZSRR, mostów na nasze szczęście, nie udźwignęli.
Wyruszamy rowerowym szlakiem niebieskim w kierunku Przerośli, mijając wśród leśnych łąk malownicze Jezioro Boczne, kierujemy się na Filipów. Głęboko rozczarowani miejscowością, po zjedzeniu mrożonych pierogów z mikrofali plastikowym widelcem lub palcami (nie dla wszystkich starczyło „platerów” w sezonie letnim), zawracamy w kierunku Jeziora Kamiennego celem spoczynku na polu namiotowym w stylu polskim. Wieczorna kąpiel w suwalskim jeziorze i …. wszystkie życzenia spełnione.
3 dzień 23 km:
Filipów – kierunek na Suwałki – Śmieciuchówka – Pawłówka – Kruszki – Bachanowo– Błaskowizna.
Rankiem po nocnym deszczu budzi nas słońce. Poranna toaleta, śniadanko z młodymi rowerowymi Niemcami, rutynowe składanie namiotów, pakowanie naszych rowerów i los gna nas dalej. Kolega proponuje krótki, intensywny przejazd w kierunku Suwalskiego Parku Krajobrazowego, trasą na Suwałki. Na drodze ciężko, ale po zjechaniu szutrówką w kierunku Śmieciuchówki, nikomu nie było już do śmiechu, nawet autorce tekstu. Objuczeni jak wielbłądy, w tumanie kurzu wpadliśmy na poniemiecką drogę, tak zwane „kocie łby”. Nie wiem czy bardziej odskakiwał mi łeb czy inne części ciała, ale najgorsze było to, że córka „umilała” mi czas monotonnym dy-dy-dy-dy-dy-dy....
W Pawłówce, mijamy kościół i przez Kruszki kierujemy się do rezerwatu Bachanowo. Rezerwat ciekawy pod kilkoma względami - florystycznym, geologicznym i krajobrazowym. Obejmuje część wyniesienia morenowego z licznymi głazami narzutowymi, bacznie strzeżonymi przez pasące się krowy. Nieubłagalny deszcz, ku uciesze dzieci zmusza nas do zakotwiczenia na nocleg w cywilizowanym pensjonacie w Błaskowiźnie, nad jeziorem Hańcza.
4 dzień 22 km:
Błaskowizna - Łopuchowo – Smolniki – Dziergany - Kłajepda.
W strugach ulewy docieramy do Smolnik, uwiecznionych na kadrach filmu „Pan Tadeusz”. Pomimo aury, odczuwam niesamowity klimat miejsca, pagórki pokryte gęstymi lasami, meandrującą drogę spowitą deszczem i czarowne ciemno granatowe jeziora. Przy lepszej pogodzie koniecznie zobaczcie punkt widokowy „U Pana Tadeusza”. Z drewnianej platformy rozpościera się typowy suwalski krajobraz z widokiem na różnobarwne jeziora kleszczowskie i charakterystyczną „Górę Cisowską”.
5 dzień 0 km:
przejazd samochodami do Puńska.
Z natura nie wygramy, ciągle pada – kap,kap,kap… Po drodze zawitaliśmy do czarownej galerii w Przełomce, było jak w wierszu:
„W Przełomce Was czeka ciepłe powitanie
i garść opowieści z czterech kątów świata...
przynieście też swoją, by nasze spotkanie
kwitło piękną myślą na wspólnych warsztatach...
Jeśli jesteś w dołku - przyjedź ... mamy tu górki! Magicznej głębi jezioro Hańcza, miłościwa Królowa Wioski, rodowite szwajcarskie sery i dobre anioły fruwające nad głową.”
Halina i Maciej Mackiewiczowie
6 dzień 41 km:
Jezioro Sejwy camping – Szlinokiemie – Smolany – Teklinowo – Wiłkopedzie – Klejwy - Łumbie – Sejny – Zaleskie – Sztabiki - Żegary nad jeziorem Gaładuś.
„Ziemia litewska” powitała nas upragnionym słońcem.
Puńsk jest siedzibą gminy, zamieszkałą aż w 80 procentach przez ludność narodowości litewskiej. Język ten jest tutaj częściej używany niż ojczysty polski i taka sama zasada obowiązuje na naszym campingu nad jeziorem Sejwy, ku wielkiemu zdziwieniu dzieci.
Rankiem wyruszamy w kierunku Smolan i robimy pierwszy przystanek przy kościele pod wezwaniem Św. Izydora z 1839 roku.
Po posileniu się w miejscowym sklepie, skręcamy w polny świat sejenszczyzny kierując się na Teklinowo, Klejwy i Łumbie.
Docieramy do Sejn – miasteczka na kresach, zaglądając do zadbanego późnorenesansowego klasztoru dominikanów z kościołem. W restauracji przy konsulacie litewskim, zajadamy się miejscowymi przysmakami. W karcicie istny raj dla klucho-żerców: bliny (placki), kibiny (pieczone pierogi z nadzieniem mięsnym), kołduny (pierogi z mięsem) oraz cepeliny zwane także kartaczami (duże owalne pyzy z nadzieniem mięsnym).
Nocujemy nad fantastycznym jeziorem rynnowym Gaładuś. Jest ono otoczone wysoką bezleśną linią brzegową z licznymi pagórkami. Wody jeziora są bardzo czyste, a teren wokół pofałdowany i malowniczy. Jezioro przecina linia graniczna z Litwą oznaczona czerwonymi bojami.
7 dzień 38 km:
Żegary – Dusznica – Ogrodniki – Lazdijai (Litwa).
Wyruszamy na jednodniowa wycieczkę na Litwę do miejscowości Lazdijai. Dojazd do granicy wzdłuż jeziora jest przepiękny z widokami na liczne „oczka polodowcowe”. Asfaltówką mkniemy do Ogrodnik a stamtąd już drogą szybkiego ruchu. Ku miłemu zaskoczeniu bardzo szybko odnajdujemy ścieżkę rowerową, którą dojeżdżamy do samego celu.
Miejscowość brzydka i szara. Komunistyczny charakter budowli i niemiłe reakcje na nasze rowerki. Pstrykamy pożegnalne zdjęcie na rynku miasta i szybciutka wracamy na łono natury.
8 dzień 31 km:
Żegary – Radziucie – Barbuszki – Widugiery – Nowinki – Wojtokiemie – Jezioro Sejwy camping.
Ostatni dzień, z jeden strony smutno, że już finisz i tak szybko upłynął rajd a z drugiej, ogromna radość, że nam się udało przejechać wspólnie z dziećmi i przyjaciółmi uroczy region Polski – Suwalszczyznę i Sejenszczyznę, pokonując trasę na rowerach. Suniemy międzynarodowym szlakiem rowerowym, którym można w przeciwnym kierunku dojechać na południe Europy. My wracamy do samochodów nad jezioro Sejwy.
Kochany czas lata, wakacji, zapach jeziora, lekka bryza, wiatr we włosach, jadę na moim rumaku i w duszy mi gra. Zaraz znajdę się z powrotem w Warszawie, wspominając rowerową włóczęgę i suwalskie klimaty.
Wpisz komentarz
Zamknij to okno