Palcem po internecie
Znikające pociągi i autobusy widma – podróż na naszą piękną prowincję bez własnego środka lokomocji może być ekstremalną wyprawą. Czy można uniknąć koszmaru, planując podróż w internecie?
Tekst: Ewa Kadys
Horyniec-Zdrój to najmniejsze uzdrowisko w Polsce. Leży na Roztoczu Wschodnim, nad samą granicą z Ukrainą, 20 kilometrów od Lubaczowa i około 40 od Tomaszowa Lubelskiego. Dojechać tam nigdy nie było łatwo, nawet gdy kursowała kolej transroztoczańska, czyli pociągi na trasie Warszawa–Zwierzyniec–Bełżec i Bełżec–Hrebenne–Lubaczów–Przeworsk. Przez lata kuracjusze podróżowali do Horyńca, docierając najpierw koleją do Bełżca, a tam przesiadali się na autobus lub pociąg kursujący na drugim odcinku kolei transroztoczańskiej. Kolejne zmiany rozkładów jazdy na PKP i w regionalnych pekaesach zawsze wywoływały zamieszanie. Aż w końcu doszło do prawdziwej katastrofy.
– Była sobota. Pociąg z Warszawy przyjechał o czasie. Punktualnie o 12.59 wtoczył się na stację w Bełżcu – wspomina Janina Musiał z warszawskiej Woli. – Z wagonów wysypało się pewnie z 200 pasażerów, z czego większość kierowała się dalej, do Horyńca. Jakież było nasze zdumienie, gdy na stacji okazało się, że pociąg do Przeworska, którym zwykle podróżowaliśmy, już nie kursuje, autobus odjechał godzinę wcześniej, a następny będzie dopiero o 22 – relacjonuje.
Bełżec to mała miejscowość, wciąż bez bazy noclegowej, taksówek i gminnego transportu. Część pasażerów postanowiła więc wracać do Warszawy, część dostać się na miejsce pieszo (około 35 kilometrów), zaś niektórzy wpadli na pomysł, żeby pojechać do oddalonego o 10 kilometrów Tomaszowa Lubelskiego i tam zorientować się w sytuacji. – Ja postanowiłam wrócić – mówi pani Janina. Przez blisko 10 lat dyżurna kuracjuszka horynieckich zdrojów nie była na Roztoczu, dopiero w ubiegłym roku zdecydowała się tam pojechać. – Wnuczka sprawdziła w internecie i okazało się, że do Horyńca jeżdżą autobusy z Warszawy. Postanowiłyśmy jechać – opowiada.
Włóczykij w sieci
Dzisiaj wyszukanie połączenia w internecie nie jest już większym problemem. Zwłaszcza że od kilku lat coraz prężniej poczyna sobie internetowy rozkład jazdy e-podróżnik.pl. Serwis zgromadził w jednym miejscu informacje od ponad 440 przewoźników kolejowych, autobusowych i busowych. Korzystanie z wyszukiwarki jest maksymalnie proste, obsługa intuicyjna. Wystarczy wybrać miejscowość, z której startujemy, miejsce, do którego chcemy dotrzeć, datę i godzinę, oraz zaznaczyć, czy chcemy podróżować z przesiadką. Po kilkunastu sekundach otrzymujemy listę gotowych połączeń – kolejowych, drogowych i łączonych, z orientacyjnym czasem przejazdu. Możemy więc wybrać najbardziej dogodne i najszybsze środki transportu.
– Na e-podróżnika trafiłam przypadkiem – mówi Monika, wnuczka pani Janiny. – Po rozmowie z babcią postanowiłam sprawdzić w internecie, czy nie ma jakiegoś sposobu, żeby razem zrobić wypad do Horyńca. Od razu trafiłam na tę stronę. Okazało się, że z Warszawy można tam bezpośrednio dojechać autobusem – opowiada.
Serwis e-podróżnik.pl to ewenement w polskim internecie. Tak naprawdę nie ma konkurencji. W sieci działa jeszcze serwis rozklady.pl, ale jego działalność ogranicza się do zbierania informacji ze stron wybranych przewoźników. Nie ma tam wyszukiwarki połączeń, a po wybraniu nazwy miejscowości wyświetla się rozkład jazdy przewoźnika. Z tego też powodu dość często trafiamy na informacje nieaktualne lub strony niedziałające.
„Zrobienie wyszukiwarki, w której można by było określić lokalizację początkową i końcową, obecnie byłoby bardzo trudne, mało wiarygodne i generowałoby wiele błędów ze względu na bardzo różny poziom często zmieniających się stron internetowych lokalnych przewoźników” – czytamy na stronie.
Tymczasem użytkownicy serwisu e-podróżnik.pl mogą nie tylko wyszukać połączenie, lecz także kupić nań bilet. Po dokonaniu opłaty kartą lub przelewem elektronicznym, otrzymujemy gotowy do wydrukowania plik pdf lub – uwaga – sms! W pierwszym wypadku kierowcy należy okazać wydruk, w drugim – telefon z wyświetloną wiadomością tekstową. Serwis e-podróżnik.pl prowadzi również infolinię. Dzięki niej osoby, które w danym momencie nie mają dostępu do internetu, mogą uzyskać informacje o rozkładzie jazdy.
Do czego można się przyczepić? Do szczegółów: ergonomii i układu strony. Serwis jest mało czytelny, pod kursor często wskakują reklamy, a szata graficzna jest nieco przestarzała. To ostatnie jednak już niebawem ma się zmienić. Obecnie trwają bowiem prace nad nową grafiką serwisu – ma być gotowa w połowie 2011 roku.
Pkp.de kontra bahn.pl
Na przełomie roku 2010 i 2011 polska kolej przeżyła historyczne upokorzenie. Najpierw chaos na torach wywołało wprowadzenie nowego rozkładu jazdy, potem tory zasypał śnieg. I w jednym, i w drugim przypadku na dworcach działy się dantejskie sceny, pociągi wyjeżdżały na trasy z kilkugodzinnym opóźnieniem albo wcale. Gdy na peron w Katowicach wtoczył się skład do Warszawy, to chcieli się do niego dostać wszyscy pasażerowie, bez względu na to, czy mieli bilet do Poznania, Szczecina czy Wrocławia. – Nikt nic nie wiedział: jakie jest opóźnienie, czy pociąg wyjechał na trasę, kiedy dojedzie i czy są wolne miejsca. Kataklizm – wspomina pani Maria Lewko z Bielska-Białej. – Na stronie internetowej PKP pojawiały się sprzeczne informacje, wreszcie w ogóle przestała ona działać i wtedy znajomy polecił mi serwis... kolei niemieckich – opowiada.
Internetowa strona Deutsche Bahn (www.bahn.pl, www.bahn.de, www.bahn.com) zrobiła podówczas furorę w naszym kraju. Okazało się, że ma wiele zalet, między innymi tę, że w przeciwieństwie do serwisu PKP podaje opóźnienia pociągów! Na dodatek jest dostępna w języku polskim, a swoim zasięgiem obejmuje prawie całą Europę. Jedyny mankament jest taki, że wyszukując połączenie w Polsce, nie dowiemy się, ile zapłacimy za bilet, ale to akurat bolączka większości internetowych rozkładów jazdy dostępnych w języku polskim.
Na PKP nie jest źle
Mimo wielkiej wpadki, jaką zaliczyła polska kolej pod koniec 2010 roku, jej rozkład jazdy (rozklad-pkp.pl) należy do najlepszych w polskim internecie. Obok e-podróżnika to jedyne miejsce, które podaje ceny za przejazd. A jeżeli oceniać jakość informacji, ergonomię i komfort użytkowania, to naprawdę nie można mieć zastrzeżeń. W przeglądarkę wystarczy wpisać nazwę miejscowości, a system sam podpowie nazwy stacji, zasugeruje najlepsze połączenie (z przesiadką lub bez) oraz poda czas przejazdu. Wybrać możemy datę i godziny, w których chcemy podróżować, oraz rodzaj pociągu: InterCity Express (wciąż niedostępne w Polsce koleje dużych prędkości), ekspresy, pociągi pośpieszne i osobowe. Jest też zielona ikonka z rowerem. Jeśli ją zaznaczymy, przeglądarka wskaże tylko te składy, które mają wagony przystosowane do przewozu rowerów.
Gdy zdecydujemy się na konkretny pociąg, poniżej wyświetlą nam się odnośniki, między innymi do ceny, jaką nam przyjdzie zapłacić za przejazd, i do szczegółowego planu podróży, który obejmuje wszystkie stacje pośrednie z godzinami dotarcia do nich.
Wadą serwisu rozklad-pkp.pl jest brak informacji w czasie rzeczywistym (nie dowiemy się o opóźnieniach pociągów). Odczuwalne jest niepowiązanie wyszukiwarki z systemem sprzedaży biletów PKP. Polskie koleje sprzedają bilety przez internet już od kilku lat, aby jednak skorzystać z tej usługi, trzeba się zarejestrować, podając numer dowodu lub paszportu. Korzystając z serwisu, można zarezerwować miejsce w pociągu (warto wydrukować potwierdzenie z internetu, choć nie jest to wymagane), wówczas trzeba zapłacić za bilet u konduktora gotówką lub kartą płatniczą. Jest też możliwość uiszczenia opłaty on-line (kartą lub przelewem elektronicznym). W tym wypadku wystarczy wydrukować bilet elektroniczny i okazać go przy kontroli. Trzeba być przygotowanym na to, że konduktor poprosi o dowód osobisty (bilety internetowe są imienne).
Tam, gdzie autobusy zawracają
Odpowiednikiem kolejowego rozkładu jazdy jest jego wersja autobusowa, którą udostępnia na swojej stronie Polska Izba Gospodarcza Transportu Samochodowego i Spedycji: www.autobusowyrozkladjazdy.pl. Do poziomu, który oferują kolejarze, jest jej jednak daleko. Już nawet nie chodzi o to, że wyszukiwarka ogranicza się tylko do połączeń autobusowych, ale nie ma nawet opcji planowania podróży z przesiadką. Nie sprawdzimy też, ile kosztuje bilet, ani tym bardziej go nie kupimy. Autobusowy rozkład jazdy gromadzi informacje głównie od firm wywodzących się z dawnych pekaesów. Danych od przewoźników prywatnych jest tam jak na lekarstwo.
Znajdziemy je za to na stronach busportal.pl i busy.info.pl. W obu wypadkach – jak sama nazwa wskazuje – są to wyszukiwarki połączeń obsługiwanych przez busy. Lista zastrzeżeń jest długa i w równym stopniu dotyczy obu serwisów. Nie wiadomo, ilu przewoźników znajduje się w jednej i w drugiej bazie, brakuje informacji o cenach za przejazd, o możliwości zakupu biletów nie ma nawet co wspominać. Wiele do życzenia pozostawia też jakość informacji. Nie mamy żadnych gwarancji, że będą one aktualne i kompletne.
W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak wejść na stronę konkretnego przewoźnika i tam sprawdzić interesujące nas połączenia. A potem zadzwonić na podany w internecie numer, potwierdzić godzinę odjazdu i zapłacić za bilet u kierowcy. Jeśli marzą nam się cudne manowce, to powinniśmy się cieszyć, że w ogóle jest ktoś, kto chce nas tam zawieźć.
Partnerem artykułu jest serwis e-podroznik.pl
Wpisz komentarz
Zamknij to okno